Moje opowiadanie będzie nietypowe, bo chcę się pochwalić moim spotkaniem z Panią Prezydentową Anną Komorowską, które odbyło się 12.03.2012 r. na oddziale endokrynologicznym w DSK w Lublinie.
Wszystko zaczęło się na wizycie kontrolnej u pani doktor diabetolog w poradni. Moja mama podarowała na pamiątkę pani doktor naszą wspólną książeczkę, (do tej pory napisaliśmy dwie książeczki) pani doktor podziękowała za prezent i powiedziała mojej mamie, że na weekend przyjeżdża w odwiedziny do szpitala Pani Prezydentowa i będzie czytała fragmenty naszej pierwszej książeczki. Mama była zdumiona i zaskoczona, ja też.
Jednak w piątek zdarzyła mi się fatalna przygoda na boisku szkolnym, pośliznąłem się na błotnistej ziemi i upadając uderzyłem głową w metalowy słupek. Zamieszanie było duże, mama pojechała ze mną do szpitala w karetce pogotowia, którą wezwali do szkoły nauczyciele bojący się o mój poziom cukru, który mógł się podnieść wskutek stresu i bólu. W szpitalu wykonano mi rentgen i zszyto mi ranę. Na głowie wraz ze szwami pozostawiono mi gazik dla ochrony rany, który wyglądał jak mała kokardka, pasująca do włosów dziewczynki, a nie do moich. Po powrocie do domu mama odebrała kilka telefonów od Pani Ordynator mojego oddziału, która zaprosiła mamę i mnie na spotkanie z Panią Prezydentową w poniedziałek w szpitalu.
Okazało się, że ja też mam czytać naszą książeczkę, mama powiedziała pani ordynator o moim wypadku i że będę nieodpowiednio wyglądał. Pani ordynator uspokoiła mamę i stwierdziła, że jeśli wszystko będzie w porządku z moim zdrowiem i samopoczuciem to mogę śmiało przyjeżdżać na spotkanie.
W poniedziałek od rana, na oddziale było dużo zamieszania, pani ordynator udostępniła mnie i mamie swój gabinet, musieliśmy napisać dedykacje na dwóch książeczkach, które podarowaliśmy Pani Prezydentowej. Przed spotkaniem z Panią Prezydentową, przeprowadzano ze mną wywiady, z mamą trochę mniej, to ja byłem w centrum uwagi. Gdy Pani Prezydentowa przyszła na oddział, to siadłem obok niej i pana dyrektora szpitala i czytaliśmy fragmenty naszej książeczki: ja, Pani Anna Komorowska i Pani Ordynator, reporterzy i operatorzy kamer ostro pracowali w tym czasie, co chwilę było widać błyski fleszy, pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Teraz wiem jak wyglądają wszelkiego rodzaju konferencje prasowe.
Później mogłem z Panią Prezydentową przejść się po oddziale. Pani Anna Komorowska życzyła mi żebym dalej obserwował świat i opisywał go, powiedziała, że może kiedyś zobaczę jej potknięcie na dywanie, to żebym opisał to w swój zabawny sposób. Życzyła mi także Nagrody Nobla, podarowała mi nawet swój długopis. Zauważyła przy okazji także mój opatrunek na głowie i kto by się spodziewał, że nawet Pani Prezydentowa będzie wiedziała o moim wypadku?
Pani Anna Komorowska jest miłą osobą, długo z nią rozmawiałem, ona cierpliwie mnie słuchała i spotkanie z nią było naprawdę fajnym przeżyciem, długo będę o nim pamiętał, zwłaszcza, że pozostało po naszym spotkaniu dużo zdjęć i artykułów prasowych. Mama dostała kilka zdjęć od samego pana fotografa z Kancelarii Prezydenta RP.
A za to spotkanie jestem wdzięczny mojej Pani Doktor Beacie, Pani Ordynator i całemu DSK w Lublinie. A na koniec napiszę, że na cukrzycę zachorowałem w 2005 roku, jako niespełna 4,5- latek. 5 stycznia minął już 7 rok mojej choroby, z moją cukrzycą bywa różnie, sami o tym wiecie, prawda? Ale nade mną czuwa jeszcze mama, która napisała ze mną dwie książeczki, dla mojego lepszego samopoczucia. Sprawiają mi one wiele radości "Hubercikowe humorki" i "Mądrości życiowe Hubercika" pozwalają mi cieszyć się życiem takim jakie ono jest, z chorobą na co dzień. Zdarzają mi się w moim życiu jednak miłe niespodzianki.
Hubert
lat niespełna 12